Moon Tycoon
Gra zatytułowana Moon Tycoon mogłaby być naprawdę niezłym, a co najważniejsze – oryginalnym symulatorem ekonomicznym. Niestety znowu okazało się, że moja wyobraźnia jest znacznie bardziej rozległa niż umysły twórców gier komputerowych. Ci z firmy Unique kończą właśnie prace nad kolejnym standardowym 'tajkunem’.
MOGŁO BYĆ
Stajesz na czele sekty niejakiego Moona. Masz ośmiu jurnych wyznawców, gotowych działać na każde twoje skinienie, do tego kilkunastu sympatyków i całe miasto (w Moon Tycoon 2 cały świat) katolików, żydów, mahometanów, buddystów, satanistów i ateistów do przeciągnięcia na swoją stronę. Zaczynasz od przygotowania swojej własnej biblii, w której zaznaczasz wszystko to, co można robić, a czego nie wolno. Oczywiście decyzja ta okazuje się być kluczową dla całej rozgrywki. Jeśli bowiem zabronisz bogacenia się i zachęcisz wiernych do dawania jałmużny, zdobędziesz serca ubogich. Jeśli zaś nakażesz ludziom bogacenie się w imię bogów, zabierzesz fanów scjentologom. Postawienie na wolną miłość przyciągnie do twej osoby ludzi młodych, zaś poszanowanie dla tradycji i kultury zachęci starszych do wstępowania w szeregi twojego Kościoła. Sama rozgrywka sprowadza się do umiejętnego zarządzania podwładnymi i sprytnego lawirowania pomiędzy przepisami prawa a psychologicznymi prawdami o ludziach. W Moon Tycoon organizujesz prelekcje i wystąpienia, rozdajesz ulotki i agitujesz potencjalnych wiernych. Przekonujesz go o wyższości własnego bóstwa nad innymi, m.in. wskazując cudy i przejawy jego ponadnaturalnych mocy. Grozisz lub miłujesz. Zachęcasz bądź nakazujesz. Korzystasz z narzędzi socjotechniki oraz metod do dziś stosowanych przez rozmaite sekty. Jednocześnie budujesz pierwsze komuny (lub od razu kościoły), urządzasz pokazowe akcje (rozdawnictwo obiadów wśród bezdomnych, pikieta w obronie miejsc pracy, publiczna nagonka na niezbyt lubianego polityka), a od czasu do czasu na gigantycznym stadionie dokonujesz zaślubin setek młodych par. Walczysz o każdą minutę w radio i telewizji, zakładasz własną gazetę, wystawiasz też swych kandydatów w wyborach parlamentarnych. Kto wie – może uda im się wejść do Sejmu i zdelegalizować paru konkurentów?
A JEST
Jest niestety z lekka standardowo. Programiści Unique (co za unikalna nazwa!) postawili na Księżyc i rozbudowę kosmicznej bazy. Pomysł ten znamy chociażby z wydanej niedawno Startopii, tak więc trudno mówić o jego oryginalności… Na szczęście nie jest tak źle, żeby nie dało się zagrać. Moon Tycoon (znany wcześniej jako Luna) czerpie pełnymi garściami z takich programów jak Sim City czy Faraon, dokładając do nich trójwymiarową grafikę i stosunkowo niewysokie wymagania sprzętowe. W połowie XXI wieku rozpoczyna się kolonizacja Księżyca, największego naturalnego satelity Ziemi. Pierwsze kosmiczne transportowce przywożą na jego powierzchnię sprzęt oraz materiały niezbędne do budowy pierwszej stałej bazy, docelowo zamieszkałej przez kilkaset tysięcy ludzi. Gracz zostaje oczywiście szefem całego eksperymentu i pełni rolę podobną do burmistrza z Sim City 3000. Do dyspozycji otrzymuje bowiem spory fragment powierzchni Księżyca i ponad 50 budynków mieszkalnych, przemysłowych i militarnych, a także służących do rekreacji oraz badań naukowych. Wkrótce później trafiają do nich pierwsi ludzie, zaś kolonizacja wchodzi w swój pierwszy, jakże ważny etap. Gra dzieli się na trzy odrębne kampanie, te zaś podzielono na szereg misji. Zadania są standardowe, począwszy od konieczności przyciągnięcia do bazy odpowiedniej ilości ludzi czy spopularyzowania księżycowej turystyki do zlikwidowania zastojów w fabrykach, wynalezienia nowej broni, założenia kolonii (lub kopalni) czy rozwiązania problemów z przestępczością. Nie braknie też problemów z terrorystami, deszczami meteorytów, trzęsieniami księżycowej ziemi czy tajemniczymi artefaktami. Ponoć szczęśliwcom pojawiają się przed oczami kosmici! Dostępna jest też opcja międzyplanetarnego handlu oraz organizowania szczytów dyplomatycznych. Szczególnie ciekawie zapowiada się zaś połączenie tych wszystkich wydarzeń w całość za pomocą wciągającego i spójnego scenariusza! Tego – sami przyznacie – nie było nawet w Sim City! Autorzy gry zwracają uwagę na szatę graficzną swego dzieła, wykorzystującą obiekty trójwymiarowe. Twierdzą nawet, że Moon Tycoon jest pierwszą w historii grą typu '3D sim’. Oczywiście ma się to nijak do prawdy (że wspomnę Theme Park World czy Skate Park Tycoon), mimo to całość wygląda nieźle. Przyzwoite teksturki, swobodna kamera, przechodzenie dnia w noc i na odwrót oraz dynamiczne efekty graficzne robią spore, a co najważniejsze, pozytywne wrażenie. Do tego dochodzi trójwymiarowy dźwięk oraz ponad godzina muzyki ambientowej, napisanej przez DJ popularnego w amerykańskich rozgłośniach radiowych (niestety nazwiska zapomniano podać).
I BĘDZIE
Będzie dobrze. Wydaje mi się bowiem, iż gra Moon Tycoon ma szansę zwrócić niewysokie koszta produkcji. Z pewnością nie będzie hitem pierwszej klasy, jednak sprzeda się przyzwoicie. Czemu? Bo moda na Sim City jest wieczna, a i kosmos swoich fanów ma.