Lotus Challenge

Znana z rynku PieCowego firma CD Projekt coraz aktywniej włącza się do walki o gracza konsolowego. Tuż po ogłoszeniu rozpoczęcia prac lokalizacyjnych nad Baldur’s Gate: Dark Alliance na PS2, wypuściła ona na rynek wyścig o nazwie Lotus Challenge. Co prawda program ów ukazał się w wersji anglojęzycznej, jednak sądząc z odgłosów dochodzących mnie z zachodu, wypadł całkiem przyzwoicie. Zanim jednak opiszą go nasi imperialni recenzenci, pozwólcie, że przybliżę Wam tą pozycję za pomocą niniejszej zapowiedzi.

Nie trzeba długo się zastanawiać, by dojść do wniosku, że celem programistów firmy Kuju było zwinięcie palmy pierwszeństwa sprzed nosa Gran Turismo 3. Przyznają się oni do tego w wywiadach oraz na oficjalnej stronie gry. O tym, czy dokopanie GT3 udało im się, przekonamy się oczywiście po lekturze recenzji, jednak w miejscu tym nadmienić muszę, że zamiar to był niezbyt oryginalny. Playstation 2, w odróżnieniu od takiego PC, nie narzeka na brak dobrych wyścigów. To nie jest tak, że Pro Rally 2001, Rally Trophy i Rally Championship Xtreme wyczerpują cały katalog przyzwoitych ścigałek anno domini 2001 i za każdą kolejną grą trzeba się rozglądać z lupą (a później kibicować jej autorom, ile tylko sił w płucach). To nie tak! Na Playstation 2 nie ma przecież miesiąca, by nie ukazał się na rynku naprawdę fajny racer, oferujący zarąbiste fury najlepszych światowych producentów, malownicze trasy i realistyczny bądź (częściej) arcade’owy model jazdy. Dlatego też obranie sobie przez autorów Lotus Challenge na cel genialnego Gran Turismo 3 nie było zabiegiem szczególnym czy jakoś specjalnie przyciągającym uwagę. Powiedziałbym nawet, że to buńczuczne pozerstwo, ale… przekonała mnie licencja Lotusa. To świetny brytyjski wóz i cieszę się, że wreszcie wpadł w oko jakiemuś developerowi.

Prócz dobrze wymodelowanych samochodów (oczywiście 3D Studio), składających się z ponad 1000 wieloboków, na uwagę zwraca rozbudowany system zniszczeń. Firma Lotus wyraziła na to zgodę i w związku z tym możemy obserwować na ekranie istną orgię zniszczenia: pękające szyby, rozbijające się światełka, zarysowaną bądź pogiętą karoserię, poniszczone ogumienie, a nawet maskę zgniecioną w harmonijkę. Ma to oczywiście wpływ na zachowanie się pojazdu w czasie jazdy. Wóz uszkodzony ciężej się prowadzi, a i prędkości maksymalne nie są już tak imponujące. Programiści Kuju chwalą się przy tym, że nad modelem jazdy czuwali kierowcy testowi firmy Lotus. Podobno mieli oni zastrzeżenia do pierwszej wersji gry i wymusili przesunięcie terminu premiery z jesieni 2001 na 'bieżącą’ zimę. Teraz z prowadzeniem wozu wszystko jest ponoć OK., zaś trzy sposoby sterowania za pomocą gałki zaspokoją potrzeby niemal każdego gracza. Autorzy Lotus Challenge zapewniają, że wrażenia związane z grą są niecodzienne i nawet osoby nie posiadające kierownicy będą czerpały sporo przyjemności z zabawy.

Tras jest 15, z czego tylko 8 prowadzi przez pola i miasta. Na pozostałych siedem składają się areny, na których będzie się można ścigać, a także popisywać kaskaderką przed publicznością. Oczywiście prócz normalnych wyścigów jest też tryb Challenge, w którym wykonujemy rozmaite zadania. Przykładowo zmagamy się z korkami ulicznymi uciekając przed paparazzi (księżniczka Diana niezbyt dobrze skończyła uciekając, ale widać na rodzimych Wyspach Brytyjskich już o tym zapomniano), wykonujemy triki niezbędne jakimś filmowcom, kręcimy reklamy skacząc nad autobusami, ścigamy wóz dostawczy, a nawet gramy w piłkę nożną (czyżby coś a la sporty z Crazy Taxi 2?).

Gra Lotus Challenge zapowiada się bardzo ciekawie, chociaż szczerzę wątpię, czy przebije Gran Turismo 2. Na pewno warto rzucić na nią okiem i przemyśleć zakup. Tym bardziej że cena – jak obiecuje CD Projekt – będzie dość atrakcyjna.