„Decima” na wyciągnięcie ręki

Zwyciężczynią French Open wśród kobiet została młoda Łotyszka, Jelena Ostapenko. Triumf zawodniczki, która nie była nawet rozstawiona to jedna z największych sensacji Wielkiego Szlema w ostatnich latach. W niedzielę nic podobnego się nie wydarzy. Po główną nagrodę wśród panów sięgnie albo Rafael Nadal – po raz dziesiąty w karierze, albo Stan Wawrinka – po raz drugi w ciągu trzech ostatnich sezonów. Takiej obsady meczu finałowego można się było spodziewać.

Stanislas Wawrinka 5.20, Rafael Nadal 1.20 – godz. 15:05
Czego spodziewać się po samym meczu? Faworytem jest Nadal, do czego w przypadku turnieju rozgrywanego na ceglastej mączce w Paryżu można się było przyzwyczaić. Hiszpan to absolutny dominator tego obiektu i tej nawierzchni. W swojej karierze przegrał tu raptem dwa mecze, a w ciągu tegorocznego French Open nie przegrał nawet seta! Nadal po „decimę”, czyli dziesiąty karierowy triumf w Paryżu, idzie jak po swoje. Wobec słabszej formy Novaka Djokovicia był faworytem nr 1 przed startem imprezy i swoją postawą na korcie w jej trakcie, udowadnia, że przewidywania ekspertów nie były chybione.

Jeśli jednak ktoś ma zatrzymać Nadala to wydaje się, że może to być właśnie niepozorny Wawrinka, który w swojej karierze nie zaznał jeszcze smaku porażki w finale Wielkiego Szlema. „Stan the Man” jak nazywają go kibice, grał w finałach trzy razy – w Australian Open 2014, French Open 2015 i US Open 2016 – za każdym razem schodził z kortu jako zwycięzca. Teraz, jak sam podkreśla, czeka go jednak najtrudniejsze zadanie we współczesnym tenisie, bo właśnie czymś takim jest rywalizacja z Nadalem na korcie Rolanda Garrosa. Tu nawet tak dobra gra jak w finale sprzed dwóch lat, gdy Szwajcar ogrywał Djokovicia, może nie wystarczyć. Potrzebny jest chyba splot dwóch okoliczności – własnej „życiówki” i nieco słabszej postawy Nadala…

Wawrinka do półfinału doszedł w tak samo imponującym stylu jak jego niedzielny rywal – bez straty seta. Pojedynek o finał z Andym Murray’em nie był już jednak „bułką z masłem”. Szkot postawił swojemu rywalowi trudne warunki, jak na lidera rankingu ATP przystało. Po pięciosetowej batalii górą był jednak Stan. Czy w niedzielę zostanie dziewiątym w historii French Open zawodnikiem, który wygra ten turniej więcej niż raz? Przy okazji jeśli tak się stanie, Wawrinka wskoczy na 2. miejsce w rankingu ATP, a tak wysokiej pozycji nie zajmował tam nigdy.

Nadal po latach, w których nękały go kontuzje, wrócił na dobre do ścisłego światowego topu. Sygnalizował to od początku sezonu, kiedy to w Australian Open dość niespodziewanie dotarł do finału. Tam po epickiej „pięciosetówce” musiał uznać wyższość Rogera Federera, swojego odwiecznego wielkiego rywala. Czy znów zawodnik ze Szwajcarii stanie na drodze Nadala do 15. wielkoszlemowego zwycięstwa? Byłaby to spora niespodzianka także ze względu na bilans spotkań między obydwoma zawodnikami. Na 18 starć w ATP Tour aż 15 wygrywał Nadal. Na paryskiej mączce spotkali się raz – w ćwierćfinale w 2013 roku i górą był oczywiście Hiszpan. Trzeba jednak pamiętać, że w finale Australian Open 2014 Stan pokonał właśnie Nadala, a jeśli dziś powtórzy to na „jego terenie”, będzie można śmiało przypiąć mu łatkę specjalisty od finałów.

Niezależnie od tego jak zakończy się to spotkanie, czeka nas najprawdopodobniej wielka tenisowa uczta. Postawa obu zawodników w tegorocznym turnieju nie może zwiastować niczego innego.